GŁOWA, RAMIONA, KOLANA, PIĘTY…
Ciało człowieka, oprócz tego, że kojarzy się z fantastyczną przygodą naukową, jest też obowiązkowym obszarem edukacji językowej. Codziennie używamy słownictwa odnoszącego się do naszego organizmu. O tym, jak oswoić dzieci z terminologią (nie tylko) medyczną, przeczytacie w dzisiejszym wpisie.
Oczywiście, i tym razem zachęcam Was do tego, byście odrzucili w kąt nudne wykłady i tłumaczenia. Do wielu osób te metody naprawdę nie trafiają. Zazwyczaj efekty osiąga się szybciej dzięki zabawie, którą Wam bardzo polecam. Propozycji na rozrywkę związaną z wprowadzaniem słownictwa odnoszącego się do organizmu człowieka jest wiele, więc na pewno znajdziecie coś, co odpowiada Waszym potrzebom.
Zacznijmy od – a jakże – piosenki. Wielu z Was zapewne kojarzy angielską piosenkę „Head, Shoulders, Knees and Toes” (1883), podczas ktorej dzieci identyfikują części swojego ciała (pokazują je i nazywają). Polski odpowiednik tego przeboju nosi tytuł „Głowa, ramiona, kolana, pięty” (znajdziecie go TUTAJ). Dzieci uwielbiają zabawy w pokazywanki, więc zachęcam Was do wykorzystania tej okazji. Dzięki temu szybko zapamiętają, gdzie są: głowa, ramiona, kolana, pięty, oczy, uszy, usta i nos. Jeśli szukacie więcej muzycznych inspiracji związanych z tym tematem, zerknijcie do przygotowanej przeze mnie PLAYLISTY.
Przechodzimy do rymowanek. Gotowi na kolejną garść wierszyków? To coś, co dzieci (przynajmniej te, które znam) uwielbiają. Poniżej znajdziecie kilka propozycji, z których korzystam podczas pracy. Pamiętajcie, że warto je połączyć z aktywnością ruchową (co w przypadku tego tematu jest bardzo łatwe) oraz obrazkami (tutaj macie do dyspozycji Wasze części ciała, więc nie musicie kombinować).
Prawą nogą wypad w przód
i rękoma zawiąż but.
Powrót, przysiad, dwa podskoki,
w miejscu bieg i skłon głęboki.
Wymach rączek w tył, do przodu
i rannego nie czuć chłodu.
(autor nieznany)
To jest szyja, to są uszy.
Słyszę nimi różne głosy.
Mam też oczy, nos i buzię,
a na głowie włosy!
(autor nieznany)
Idzie idzie stonoga, a tu (imię dziecka, np. Kasi) noga.
Idzie idzie malec, a tu (imie dziecka, np. Kasi) palec.
Idzie idzie koń, a tu (imię dziecka, np. Kasi) dłoń.
Idzie idzie krowa, a tu (imię dziecka, np. Kasi) głowa.
a na końcu leci kos, a tu (imię dziecka, np. Kasi) nos.
(autor nieznany)
Pokaż,, gdzie masz oko, gdzie masz ucho, a gdzie nos.
Gdzie masz rękę, gdzie masz nogę , gdzie na głowie rośnie włos.
Daj mi rękę, tupnij nogą, kiwnij głową tak i nie.
Klaśnij w ręce, hoop, do góry razem zabawimy się !!
Daj mi rękę, dam ci ja – zatańczymy raz i dwa
dookoła na paluszkach, leciuteńko tak jak muszka.
Teraz nogą przytupniemy i rękoma zaklaszczemy,
jeszcze tylko skoki dwa, klaszczesz Ty i klaszczę ja.
(autor nieznany)
Zabawek, które pomogą Wam w nauce części ciała, jest bardzo dużo. Po raz kolejny powtórzę: podążajcie za dzieckiem. Nie zagracajcie domu manekinami i modelami prosto ze szkół medycznych, jeśli Wasze dziecko nie jest tym zainteresowane. Zachęcam Was, byście zastanowili się, czym lubi się bawić Wasze dziecko i w jaki sposób można to połączyć z nauką części ciała (bo o tym, że można, jestem przekonana). W Waszym domu królują lalki i misie? Świetnie – możecie je leczyć (złamana noga to poważna sprawa) i odgrywać scenki z życia codziennego. Dziecko preferuje LEGO? Ileż robotów i zwierząt można z nich wyczarować! (a te, jak wiadomo, mają ręce, nogi i głowy) Wolicie auta? To dobry wybór – ciało kierowcy to idealna okazja do wprowadzenia nowego słownictwa. Najlepszym sposobem na nudę są prace plastyczne? Pinterest podpowie Wam setki tematów związanych z ciałem. Puzzle, gry planszowe? Google pokieruje Was do odpowiednich propozycji… Mam nadzieję, że wiecie już, co mam na myśli. Lubię zabawki, kupuję je (za) często, ale chciałabym Wam pokazać, że nie musicie wzbogacać swoich zbiorów, by nauczyć się języka polskiego.
Inaczej sytuacja wygląda z polskojęzycznymi książkami. Jak wielu z Was już zauważyło, zajmują one stałe miejsce w moim sercu. Polecam Wam je w TYM WPISIE. Czy warto je mieć? Jeśli będziecie czytać, macie możliwości finansowe i miejsce – tak. Czy bez nich łatwo Wam będzie przekazać dziecku polskie słownictwo? Trzy razy tak! Większość książek dla dzieci (w każdym języku) przedstwia jakieś ciała, prawda? Wystarczy, że zaczniecie o tym rozmawiać. Jeśli macie ochotę na książki tematyczne (przedstawiające konkretne części ciała), odwiedźcie lokalną bibliotekę. Zazwyczaj mają spory wybór takich książek dla najmłodszych. Oczywiście, pamiętajcie o tym, by czytać je po polsku.
Jeśli macie ochote przygotowac dziecku jakąś zabawe, wprowadzającą lub utrwalające słownictwo, polecam Wam „Magiczny woreczek”. Przygotowałam dla Was obrazki przedstawiające części ciała (TUTAJ). Wystarczy, że je wydrukujecie i wytniecie. Możecie je pokazywać, wykonać girlandę, przeprowadzić lekcję trójstopniową (o tym, co to jest lekcja trójstopniowa, przeczytacie TUTAJ) lub włożyć do „magicznego woreczka”, z ktorych bedziecie je wyciągali i nazywali.
Sposobów na naukę części ciała jest wiele. Najważniejszy jednak związany jest z systematycznością. Pięciominutowe zabawy nie zastąpią Wam stałego kontaktu z językiem (ale na pewno są pomocne, wiec nie rezygnujcie z nich). Pamiętajcie o nazywaniu części ciała przy okazji innych czynności, które wykonujecie codziennie. Możecie podkreślać, co myjecie, na co zakładanie ubranie, gdzie znajduje się zjedzona potrawa oraz co Wam pomaga w zauważeniu pięknego widoku. Dzięki temu Wasze dzieci lepiej odnajdą się w sytuacjach codziennych, rozumiejąc bez problemu komunikaty związane z ich ciałem.